Czasem nam się wydaje, że nie porównujemy swoich dzieci do innych (także do ich rodzeństwa). Często jako rodzice po prostu wiemy o tym, że to nie jest dobra taktyka wychowawcza. Zdarza się też tak, że sami byliśmy tak traktowani w naszym dzieciństwie i postanawiamy solennie, że sami nie będziemy tego powtarzać.

Prawda jest jednak taka, że podświadomie porównujemy dzieci od chwili narodzin. Wtedy dowiadujemy się, ile ma punktów w skali Apgar, jaką ma wagę i długość. Jeśli jest to nasze drugie dziecko, to automatycznie porównujemy je z pierwszym, jeśli zaś pierwsze – to chociażby z niemowlętami koleżanek.

Później jest jeszcze gorzej, pojawia się coraz więcej obszarów do porównań – kiedy zaczęło raczkować, kiedy siadać, a kiedy chodzić. Nie pomaga to ani dzieciom (zaraz wyjaśnię dlaczego) ani  nam, rodzicom, bo często zamartwiamy się zbytnio, kiedy odstaje od jakiejś „normy”.

 

Dlaczego porównujemy ?

Tymczasem kiedy prowadzę warsztaty z tematów wychowawczych dla rodziców, okazuje się, że porównania pojawiają się w wachlarzu naszych technik wychowawczych dość często.

„Twoja siostra to zawsze tak ładnie sprząta ubrania w swoim pokoju, nie to, co Ty”.

„Jak pięknie posprzątałaś ubrania w swoim pokoju Zosiu. Jesteś kochaną pomocnicą mamy. Szkoda, że Twój brat tak nie potrafi”.

Najczęściej porównujemy, bo:

  • chcemy, aby dzieci dosięgnęły do określonego wzorca,
  • chcemy zachęcić je do większych starań,
  • chcemy je zmotywować.

Jeśli jednak przypomnisz sobie usłyszane w okresie dzieciństwa tego typu zdania dotyczące Twojej osoby, jestem pewna, że stwierdzisz, że daleko Ci wtedy było do poczucia się zmotywowanym.

Co więcej, nie ma znaczenia, czy byłaś porównywana na korzyść, czy na niekorzyść. Czy byłaś chwalona, czy krytykowana. Uczucia, które najczęściej towarzyszą osobom, które podlegają takiemu działaniu, to złość, niechęć, mściwa satysfakcja, zawziętość, duma, pycha czy lęk przed błędem.

Dodatkowo, gdy dziecko słyszy: „Powinieneś być taki, jak Twój brat/siostra”, rozumie, że taki, jaki jestem teraz, nie jestem w porządku. Buduje w sobie przekonanie, że ciągle jestem „nie dość”. Nie dość pilny, uprzejmy, dobry. Często robi wszystko, żeby sprostać oczekiwaniom rodziców, później nauczycieli, szefa itp. W efekcie nie wie, kim jest naprawdę, jakie są jego mocne strony, tak skupia się na tym, żeby się innym przypodobać.

Jak widzicie, to, co chcemy osiągnąć, porównując dzieci, w ogóle nie idzie w parze z tym, co wywołujemy w uczuciach czy myślach naszych dzieci.

 

Jak więc uniknąć porównywania ?

Gdy masz ochotę porównać, po prostu OPISZ, co Ci się podoba lub nie podoba w zachowaniu każdego z dzieci.

Jeśli chcesz porównać na niekorzyść („Twoja siostra to zawsze tak ładnie sprząta w swoim pokoju, nie to, co Ty”), po prostu powiedz dziecku, co Ci się nie podoba w jego zachowaniu:

Opisz, co widzisz:
Na podłodze leżą skarpety.

Opisz, co czujesz: 
To mnie irytuje.

Opisz, co należy zrobić: 
Miejsce brudnych skarpet jest w koszu na brudne ubrania.

A jeśli korci Cię, żeby porównać na korzyść („Jak pięknie posprzątałaś ubrania w swoim pokoju, Zosiu. Jesteś kochaną pomocnicą mamy. Szkoda, że Twój brat tak nie potrafi”), opisz to, co Ci się podoba w zachowaniu dziecka.

Opisz, co widzisz: 
Widzę, że zrobiłaś porządek ze skarpetami.

I pamiętaj, cokolwiek chciałabyś powiedzieć, powiedz to wprost jednemu dziecku. W tym momencie jego rodzeństwo czy koledzy z klasy po prostu nie istnieją. Zapominasz o nich na tę chwilę. To, co oni robią, nie ma nic wspólnego z Twoim dzieckiem.

 

A jak to jest u Ciebie? Porównujesz swoje dzieci czy udaje Ci się tego unikać?

 

Podziel się postem!

Spodobał Ci się artykuł? Uważasz, że jest wartościowy? Jeśli tak, to bardzo się cieszę :)
Zostaw swój komentarz i podaj dalej. To dla mnie ważne. Dziękuję, Asia