Po urodzeniu dziecka często zapominamy o bożym świecie. Jesteśmy w euforii i postanawiamy, że od teraz to ono będzie w centrum i to jemu podporządkujemy nasze życie. Wydaje się, że nie ma w tym nic złego. Bo przecież dziecko jest zależne od nas, od teraz jesteśmy za nie odpowiedzialne, chcemy je wychować najlepiej, jak potrafimy.
I owszem, nie ma w tym nic złego, pod warunkiem, że w tym wszystkim nie zapomnisz o sobie.
Dlaczego? Bo to nie jest dobre dla Ciebie, a także dla Twojego dziecka.
Co się dzieje, kiedy mama zapomni o sobie? Dzieje się wiele złego. A mama, która zapomniała o sobie, nie potrafi skutecznie realizować powyższych celów.
Dziś chciałam opowiedzieć zamiataniu emocji pod dywan.
Jeśli jesteś mamą, która zapomniała o sobie to:
- Nie potrafisz słuchać swoich potrzeb.
Dlaczego? Bo przecież nie pamiętasz o sobie. Skoro nie ma Ciebie, to nie ma też Twoich potrzeb.
- Stawiasz potrzeby innych ponad swoje.
Nie słuchasz swoich potrzeb, ale jesteś wyczulona na te, które ma Twoje dziecko. Do granic wytrzymałości. Jesteś z nim 24h na dobę, nawet jak jest już na tyle duże i samodzielne, że może samo realizować swoje potrzeby. Mogłabyś skorzystać z pomocy innych osób, ale oczywiście tego nie robisz.
- Zamiatasz emocje pod dywan.
To jest tak, że nawet jeśli sądzisz, że potrzeby innych osób są ważniejsze, to jednak jesteś człowiekiem i oprócz tego, co myślisz, jest jeszcze to, co czujesz. A emocji nie oszukasz, choćbyś nawet bardzo chciała. To, co jeszcze możesz zrobić, to spróbować je gdzieś schować. Na przykład pod dywan, z nadzieją, że nigdy stamtąd nie wyjdą. A jeszcze lepiej do wielkiego garnka i przykryć szczelnie pokrywką.
Tylko jest jeszcze jedna rzecz, o której dodatkowo zapominasz. To fakt, że wtedy Ty zamieniasz się w taki chodzący garnek. Co więcej, wydaje Ci się, że jesteś tak dobra w kamuflażu, że nikt tego nie zauważa (mówi się o tykającej bombie, ale ostatnio to metafora garnka bardziej do mnie trafia).
Naprawdę sądzisz, że jesteś w stanie to ukryć? Jeśli tak, to jesteś w błędzie. Widzą to Twoi bliscy, widzi to nawet Twoje dziecko. Nawet Twoje maleństwo, które jeszcze tego fizycznie nie zauważa, jest w stanie to po prostu wyczuć!
- Tracisz nad sobą kontrolę.
No i z tym garnkiem to jest tak, że Ty chowasz tam emocje i udajesz, że ich nie czujesz. Ponieważ nie możesz nie czuć, to pod tym kotłem, niejako w podziemiu, ciągle pali się ogień. W garnku zaczyna wrzeć, no ale Ty ciągle dociskasz pokrywkę, z obawy żeby nie wykipiało i żeby świat zewnętrzny nic nie zauważył. Tylko w pewnym momencie walka staje się nierówna. Gaz osiągnął swoje maksimum, a Ty już nie jesteś w stanie dociskać pokrywki. No i klops…. Wykipiało…. Musiało….
Wykrzyczałaś swoje frustracje, wściekłaś się na dziecko, dostało się też mężowi.
- Jesteś sfrustrowana.
A to, co teraz czujesz, to frustracja, złość, poczucie winy. Że chciałaś dobrze, a Ci nie wyszło. Że przecież tak się starałaś.
Zgadza się gimnastykujesz się, chcesz dobrze, tylko na tej drodze do swojego celu pomijasz jeden aspekt. Pomijasz SIEBIE!
A przecież nie możesz zadbać o potrzeby swego dziecka, jeśli wcześniej nie zadbałaś o swoje.
„Z pustego i Salomon nie naleje”, jak mówi stare przysłowie.
Nie możesz naładować baterii swojego dziecka, jeśli sama jesteś power bankiem na wyczerpaniu.
A gdybym miała posłużyć się jeszcze jedną metaforą, to użyję tej, którą uwielbiam i zawsze wykorzystuję. Kiedy w samolocie zaczyna brakować tlenu, to najpierw musisz nałożyć maskę tlenową sobie, a dopiero później dziecku.
Więc nie zapominaj o sobie, szukaj swojej maski tlenowej (może jest tuż pod Twoim fotelem) i dbaj o siebie!
Spodobał Ci się artykuł? Uważasz, że jest wartościowy? Jeśli tak, to bardzo się cieszę :)
Zostaw swój komentarz i podaj dalej. To dla mnie ważne. Dziękuję, Asia