Maj był dla mnie miesiącem wielu podróży, które absolutnie uwielbiam. Przekraczałam granice wielu miast i państw. Na zdjęciu jestem na granicy między Izraelem i Egiptem, podczas naszej rodzinnej wycieczki objazdowej po Izraelu.

I wiesz, zawsze kiedy myślę o granicach, myślę od razu o metaforze państwa. Bo zobacz. Każdy kraj ma swoje granice, to dzięki nim poznajemy, że w danym miejscu kończy się dane państwo, a zaczyna następne. Za granicą obowiązują inne zasady, język i prawa. Jeśli przekraczasz ją legalnie, np. jadąc samochodem na wakacje, oczywistym jest, że musisz dostosować się do panujących tam reguł. Powinnaś na przykład zmniejszyć prędkość jazdy, jeżeli prawo danego kraju tak mówi, nawet jeśli według Ciebie jest to kuriozalne. Oczywiście nie musisz zachowywać się zgodnie tymi zasadami, ale jeśli tego nie zrobisz, narazisz się na konsekwencje.

Każdy kraj ma inne, swoje własne, unikalne zasady. Na granicy ze zdjęcia izraelski strażnik spytał mnie  (swoją drogą nie wiem czemu akurat mnie, a nie np. mojego męża) czy wnoszę broń. Był bardzo konkretny, zdecydowany i bacznie mnie obserwował. Wielki karabin przewieszony przez jego ramię budził respekt. Widać było, że nie ufa nikomu. Trudno się dziwić, Izrael to państwo w stanie wojny, a jego armia jest jedną z najlepiej wyszkolonych na świecie.  Oczywiście nie wnosiłam broni, ale wiem, że gdybym skłamała i jednak ją miała, to konsekwencje byłyby bardzo dotkliwie.

Jak ta metafora się ma do naszego życia? Mi ta perspektywa pozwala lepiej zrozumieć świat dziecka. Bo zobacz, Twoje dziecko to też odrębne państwo. Ma swoje własne zasady i jeśli je przekraczasz, to musisz się do nich dostosować. Oczywiście nic nie musisz, ale jeśli tego nie zrobisz, nie uszanujesz ich  i przekroczysz je nielegalnie, to dziecko odpowie Ci tym, czym odpowie każde państwo – agresją.

  • Kilkumiesięczne dziecko rozpłacze się, kiedy nieznajoma osoba pogłaszcze je po główce mówiąc „Jaki słodki bobas”.
  • Roczne dziecko opluje Cię, kiedy będziesz mu na siłę wciskać jedzenie do ust.
  • Dwulatek może uderzyć każdego, kto siłą pozbawi go możliwości eksplorowania świata.
  • Dziesięciolatek będzie się buntować, jeśli nadal będziesz go traktować jak małe dziecko.
  • Nastolatek trzaśnie Ci drzwiami przed nosem, jeśli będziesz chciała wejść do jego pokoju i narzucić mu swój punkt widzenia.

My dorośli też mamy swoje własne państwo i określone zasady. Wiemy na co, i komu, możemy pozwolić w stosunku do nas. Wiemy, co lubimy, a czego nie. Potrafimy to jasno zakomunikować. Dlaczego więc nie dajemy tej szansy naszym dzieciom? One też to doskonale wiedzą i czują.

Poznaj zasady obowiązujące w państwie Twojego dziecka i sprawdź, czy możesz się do nich dostosować.

Kiedy szanujesz granice swojego dziecka, uczysz je szacunku do samego siebie i do innych. Budujesz porozumienie, zamiast muru.

Powodzenia i trzymam kciuki za Twoje „zagraniczne podróże”.

P.S. Od kiedy zaczęłam pisać ten artykuł, nucę w głowie taką piosenkę: „Mój jest ten kawałek podłogi, nie mówcie mi więc co mam robić”.  Jak dla mnie, idealnie pasuje do tych treści.

Wspieram,

Asia

 

Podziel się postem!

Spodobał Ci się artykuł? Uważasz, że jest wartościowy? Jeśli tak, to bardzo się cieszę :)
Zostaw swój komentarz i podaj dalej. To dla mnie ważne. Dziękuję, Asia